Para Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel wystąpi w turnieju olimpijskim w Londynie. Doczekaliśmy się historycznego sukcesu polskiej siatkówki plażowej. Czy to osiągnięcie należy traktować w kategorii niespodzianki, czy też był to rezultat przewidziany i zakładany?
Związek i zawodnicy taki cel zakładali, ale jego realizacja nastąpiła wcześniej, niż przewidywaliśmy. Zadanie wykonano w najkrótszym z możliwych dystansie czasowym. Jeśli nasz olimpijski duet wspomoże federację i zdobędzie dla Polski wystarczającą liczbę punktów, to możemy doczekać się w Londynie drugiego polskiego duetu. Na to liczą przede wszystkim Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz.
Sezon przedolimpijski jest wyjątkowo korzystny w karierze polskiego duetu. W ubiegłym było historyczne pierwsze podium World Tour, a w tym już dwukrotnie udział w finałach. Skąd taki imponujący progres?
Ubiegłoroczny brązowy medal w Marsylii pozwolił im uwierzyć, że są w stanie nie tylko nawiązać walkę, ale też wygrać z każdym rywalem. To był przełom mentalny. W dodatku, jako para wysoko sklasyfikowana w rankingu, nie muszą brać udziału w wyczerpujących eliminacjach.
Czy Fijałek i Prudel są już gotowi, by pokusić się o zwycięstwo w World Tourze, a za niespełna rok podjąć walkę o podium w turnieju olimpijskim?
Ten duet ma jeszcze rezerwy. Jeśli ustabilizują rytm gry, pokonają chwile słabości i nie będą tracić po 3, 4 punkty, to mogą już zwyciężać. W ich przypadku może decydować dyspozycja dnia. W szesnastce najlepszych duetów świata może wygrać każdy z każdym. Jeśli oni znajdą się w „ósemce”, to wszystko może się zdarzyć … Po ostatnich sukcesach i Michał, i Grzegorz nabrali pewności siebie. To profesjonaliści. Ale trzeba też pamiętać, że to nie są drwale z Kanady. To zawodnicy raczej filigranowi – wymagają więc pieczołowitej odnowy i rozsądnego dzielenia czasu między grą, treningiem a wypoczynkiem. Najważniejsze, by cykl przygotowań do igrzysk pozwolił uniknąć kontuzji wynikających z przeciążeń.
Kądzioła i Szałankiewicz – multimedaliści imprez młodzieżowych – czy są w stanie dołączyć do Fijałka i Prudla?
Nadal zachowują szanse na awans do turnieju olimpijskiego, o czym wspominałem wcześniej. Teraz są w czwartej dziesiątce rankingu, a kluczowy będzie ich awans do grona 24 najlepszych par. To gwarantuje udział w turniejach głównych bez konieczności udziału w eliminacjach. Często łatwiej wygrać w fazie głównej niż w eliminacjach.
Nasz olimpijski duet skokowego postępu dokonał od momentu podjęcia współpracy ze słowackim trenerem, Martinem Olejnakiem. Czy trener zagraniczny jest sposobem na sukces?
Na tym poziomie potrzebna jest taktyczna rzeczowość, precyzyjne rozwiązania techniczne i skrupulatne rozpoznanie rywali. Martin, jako doświadczony szkoleniowiec, taką wiedzę posiada. Jego pojawienie się półtora roku temu okazało się dla naszego duetu nowym bodźcem. Nowy trener to zawsze dodatkowa mobilizacja, nowe rozwiązania techniczno-taktyczne, inny sposób przygotowań i treningu. Jeśli za tym idą efekty, następuje też przełom mentalny. I tak się właśnie stało.
Był Pan jednym z pierwszych trenerów kadry narodowej siatkarzy plażowych. Jak dalece zmieniła się polska siatkówka plażowa od tamtego czasu?
Kolosalnie. Kiedy zaczynaliśmy budować zręby siatkówki plażowej w Polsce, na przygotowania kadry mieliśmy 30 tysięcy złotych. O regularnym udziale w turniejach zagranicznych można było tylko pomarzyć. Kiedy związek mocno zainwestował w plażówkę, zawodnicy nie musieli wreszcie dzielić czasu między grą w hali a na plaży. Zaczęły się wyjazdy zagraniczne, wsparcie medyczne. To sportowo procentuje. Wyjazdy zagraniczne jednego duetu to około pół miliona złotych w sezonie. Do tego trzeba dodać trenera, masażystę, czasami obserwatora. Naprawdę niewiele jest na świecie federacji, które tak mocno wspierają plażówkę. Najlepsze pary są sponsorowane indywidualnie i zarabiają na boisku… Nawet utytułowani reprezentanci USA w związku z kryzysem ekonomicznym nie mają wsparcia swojej federacji. Proszę mi wierzyć, bez ogromnego zaangażowania związku nie byłoby sukcesów międzynarodowych i olimpijskiego paszportu dla Fijałka i Prudla.
SMS w Łodzi – czy szkoła młodych plażowiczów była przełomem w historii szkolenia?
Początkowo był to ośrodek. Dzięki zaangażowaniu Ministerstwa Sportu i Turystyki zyskał status Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Nasz klimat pozwala na grę na otwartych boiskach tylko przez kilka miesięcy. Kryty obiekt w Łodzi umożliwia uporządkowanie cyklu szkoleniowego. Brakuje jednak w kraju perspektywy w postaci cyklicznych rozgrywek tak dla uczniów, jak i absolwentów szkoły. Związek nie jest w stanie finansować kilkudziesięciu par. Jeśli powstaną kolejne obiekty podobne do łódzkiego, a może nawet lepsze, łatwiej będzie stworzyć cykl rozgrywek, a w ślad za tym pójdzie zainteresowanie sponsorów. Jest już balon w Warszawie, w Ostródzie planowana jest budowa hali na potrzeby plażówki – istnieje więc szansa na postęp w tym zakresie.
Kobiety zostały zdystansowane przez mężczyzn. Dlaczego żeńska siatkówka plażowa w Polsce nie może odnaleźć drogi do sukcesu?
To jest generalny problem sportu kobiet, dalece wykraczający poza siatkówkę. Coraz trudniej zatrzymać dziewczyny przy sporcie. Widzimy to już przy okazji Turniejów Nadziei Olimpijskich. Widać, że do sportu trafiają coraz słabsze kandydatki. U kobiet postęp jest szybszy, ale kiedy pojawi się bariera, to trudno im ją pokonać. Naprawdę coraz mniej kobiet wiąże swą przyszłość ze sportem. To bardzo złożony problem.
Na koniec pytanie o kadry grające w halach. Czy reprezentacje męska i żeńska dołączą w Londynie do Fijałka i Prudla?
Muszą dołączyć. To jest „krew” dla polskiej siatkówki. Sukcesy reprezentacji stanowią podwaliny pod sukcesy klubów i budują popularność dyscypliny, a za tym idą pieniądze. Bez silnej reprezentacji nie będzie silnych klubów i odwrotnie. To naczynia połączone. Jeśli w reprezentacjach będą grali najlepsi, to będzie sukces. Ze strony PZPS warunki organizacyjne i finansowe są zagwarantowane. Wyniki w mistrzostwach Europy będą kluczowe. To one wyznaczą dystans dzielący nas od Londynu. Najlepiej, aby był jak najkrótszy i by w Igrzyskach Olimpijskich – Londyn 2012 zagrały cztery nasze reprezentacje.
Andrzej Warych
Oceń artykuł:
Średnia ocena: 2.44Jeżeli nie posiadasz konta w naszej Akademii - założ je już dziś.
- Wielki szacunek dla Trenera , podziwiać i życzyć zdrowia. Pozdrowienia od siatkarskiego Płońska.