Co skłoniło Pana do przyjazdu do Polski?
Po pierwsze otrzymałem zaproszenie od waszego wiceprezydenta federacji (Wiesława Radomskiego – przyp.red.) by spotkać się z polskimi trenerami. Po drugie w Polsce grają moje zawodniczki, które chcą zobaczyć przed zbudowaniem reprezentacji na World Grand Prix i Igrzyskami w Londynie. Dalej będę kontynuował podróż po Europie by zobaczyć pozostałe dziewczyny. Z Polski udaję się do Włoch.
Jak więc wypadły w meczach Atomu Trefla Sopot w Pucharze Polski Alisha Glass i Megan Hodge?
Megan więcej niż dobrze, a Alisha grała na swoim poziomie, choć nie ustrzegła się błędów, szczególnie w drugim meczu (finałowym z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza). Widać było jednak, że cała drużyna z Sopotu w tym dniu miała kłopoty z komunikacją. Szkoda, że Alisha i Megan nie zdobyły głównego trofeum, bo wiem że nie lubią przegrywać
Jak Pan ocenia poziom czołówki polskiej ligi kobiet na podstawie tego co zobaczył Pan w Radomiu?
Jest wysoki a wiele zawodniczek prezentuje niezłe wyszkolenie techniczne i konsekwentnie realizuje założenia taktyczne. Bardzo emocjonujący dla publiczności był drugi półfinał (Tauron Dąbrowa Górnicza – Bank BPS Fakro Muszynianka Muszyna 3:2 – przyp. red.) a mnie podobał się ze względu na taktyczną rozmaitość rozwiązań. Widać było, że sztaby trenerskie obydwu drużyn perfekcyjnie rozpracowały rywali. O wyniku decydowała determinacja i spokój przy ostatnich piłkach.
Wróćmy do pańskich wykładów dla polskich trenerów. Jaki był ich temat?
To były nie tylko szkolenia teoretyczne, ale i praktyczne. Dokładniej w Rzeszowie. W Radomiu miałem tylko spotkanie. Rozmawialiśmy o współpracy bloku z obroną, choć oczywiście nie brakowało innych zagadnień, ale taka jest siatkówka. Nie da się jej zamknąć do jednego elementu.
Dlaczego właśnie taki wybór tematu?
To trudny element, często nie dostrzegany jako stanowiący spory atut w nowoczesnej, bardzo szybkiej siatkówce. Tu tkwi wiele rezerw taktycznych, nowych rozwiązań. Naturalnie tym jednym elementem nie da się zwyciężać. Ważna jest harmonia we wszystkich elementach taktycznych. Nie było jednak na tyle czasu, aby się zająć wszystkim. Studiowaliśmy więc współpracę bloku z obroną w polu.
Czy polscy trenerzy zamęczyli Pana pytaniami?
Zajęcia były komunikatywne obustronnie. Padło sporo pytań i pomysłów. Wiele z nich zapamiętałem i może zastosuję.
Czy takie spotkania, szkolenia odbywają się również w Stanach Zjednoczonych?
Naturalnie. To nasz model. Najważniejsza konferencja odbywa się raz w roku podczas zawodów drużyn uniwersyteckich i ma charakter otwarty. Może przyjechać każdy trener – nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, ale z całego świata. Wtedy omawiamy trendy, wymieniamy się doświadczeniami, wypracowujemy modele pracy trenerskiej. Zainteresowanie jest spore. Podczas ostatniego kongresu było ponad dwa tysiące szkoleniowców. Z tego co wiem na takim kongresie był wasz młody trener z Rzeszowa (Andrzej Kowal – przyp. red.)
Kto jest dla Pana wzorem trenera?
Staram się czerpać z warsztatu i pomysłów wielu trenerów. Nie ukrywam jednak, że mając tak blisko takiego mentora jak Doug Beal, trudno nie korzystać z jego dorobku i spostrzeżeń. Współczesna siatkówka, współczesny sport wymaga współpracy wielu specjalistów a trener główny staje się coraz częściej takim szeryfem, który podejmuje decyzje w oparciu o wnioski swoich zastępców. Decyzja, kiedy pociągnąć za spust należy do szefa.
Jakie są tajemnice Pańskiego warsztatu? Recepta na sukces?
Nie mam tajemnic, ani recepty. Dzielę się zresztą z wieloma trenerami swoimi spostrzeżeniami. Cały czas też się uczę. Staram się po prostu maksymalnie wykorzystać potencjał drużyny, wyeliminować błędy i słabości. Dbam o łączność z zawodniczkami. Wygrywa drużyna a nie pojedynczy sportowiec, czy trener.
Pracował Pan z reprezentacja męską. Teraz prowadzi Pan reprezentację żeńską. Czy różnice są znaczące?
W sensie globalnym raczej nie. Taktycznie siatkówka zmienia się jednakowo. Męska jest jednak bardziej atletyczna i szybsza. Kobieca wymaga dopracowania szczegółów i nieco innego podejścia do psychiki. Jednak w sensie prowadzenia treningów, czy zespołu w meczu większych różnic nie ma.
Chyba jedno w Pańskiej pracy się nie zmieniło. Żeby zobaczyć swoje reprezentantki musi Pan wiele podróżować.
O tak. Moje siatkarki grają na całym świecie. Teraz jestem na etapie wytypowania grupy 32 zawodniczek, które chcę zobaczyć zanim wskaże dwunastkę. Owszem regularnie otrzymuje nagrania z meczów, ale to za mało by podejmować decyzje kadrowe. W kwietniu rozpoczynam pracę z zespołem i wtedy zaczniemy pracować nad wyeliminowaniem błędów.
Igrzyska Olimpijskie w Pekinie zakończył Pan z męską reprezentacją USA z tytułem mistrzowskim pokonując znakomitą Brazylię. Teraz z żeńską reprezentacją USA będzie miał Pan sposobność odebrać mistrzostwo olimpijskie Brazylijkom. Czy taki cel stawia Pan przed sobą i swoją drużyną w Londynie?
Chciałbym znów zdobyć złoto, ale w Londynie wszystkie drużyny tego chcą. Nie będzie więc to proste. Pamiętam jednak, że cztery lata temu w Pekinie wcale nie byliśmy sprytniejsi od Brazylijczyków, więksi od Rosjan, czy silniejsi od Bułgarów a jednak zwyciężyliśmy wiarą we własne siły i zespół. Tam wygrała drużyna. Takie przekonanie będzie też towarzyszyć mojej drużynie podczas Igrzysk w Londynie. Wcale nie zamierzamy rezygnować też z kolejnego zwycięstwa w World Grand Prix. Przed turniejem olimpijskim w Pekinie wygraliśmy Ligę Światową i to dało nam wiele pozytywnej energii przed igrzyskami. Najważniejsze jednak by po powrocie z Londynu moja drużyna była dumna z tego co zaprezentowała. Nawet jeśli nie będzie złota. Jeśli teraz zacznę myśleć o złocie, to możemy przegrać na starcie.
Jakie są Pańskie spostrzeżenia z pobytu w Polsce?
Zimno, ale ludzie bardzo ciepli. Na meczach jest gorąco. Macie kibiców pełnych temperamentu i bardzo głośnych. W takich warunkach gra się i ogląda mecze z dużą przyjemnością. Polska jest ważnym krajem w światowej siatkówce. Organizujecie i to bardzo dobrze wiele imprez, dlatego bardzo ważne jest aby siatkówka w Polsce cały czas się rozwijała. To jest w interesie światowej siatkówki.
Jak ocenia Pan szanse polskich siatkarek na awans do turnieju olimpijskiego?
Nie wiem, naprawdę nie wiem. Wiem, że niespecjalnie poszło wam w mistrzostwach kontynentu, i że budujecie nową reprezentację. Macie jednak dobrego trenera i zawsze Polska miała dobre siatkarki. Jeśli w waszej drużynie będzie duch zwycięstwa, to spotkamy się w Londynie.
Hugh McCutcheon
urodził się 13 października 1969 roku w Christchurch w Nowej Zelandii.Były reprezentant Nowej Zelandii w siatkówce halowej i plażowej.
W roku 2001 rozpoczął współpracę z federacją USA jako asystent selekcjonerów podczas Ligi Światowej i mistrzostw świata. W roku 2005 zastąpił na stanowisku selekcjonera męskiej reprezentacji legendarnego Doug’a Baeal’a. Ten ostatni został prezydentem siatkarskiej federacji USA. W roku 2008 tryumfował w Lidze Światowej a kilka tygodni później Stany Zjednoczone pod jego wodzą sięgnęły po olimpijskie złoto.
Po IO w Pekinie przejął żeńską reprezentację Stanów Zjednoczonych, z którą zwyciężył w World Grand Prix (2010, 2011), mistrzostwach Ameryki Północnej (2011) i mistrzostwach Panamerykańskich (2011). Kwalifikację olimpijską Amerykanki wywalczyły zajmując drugie miejsce w ubiegłorocznym Pucharze Świata.
Oceń artykuł:
Średnia ocena: 1.61Jeżeli nie posiadasz konta w naszej Akademii - założ je już dziś.