WAŻNA INFORMACJA - strona korzysta z plików Cookie
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania prezentowanej zawartości do potrzeb odwiedzających. Korzystanie z naszego serwisu internetowego bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci Twojego komputera.

Akademia Polskiej siatkówki

  
Dane do logowania
Wcześniej głosowałeś na ten artykuł. Nie ma sensu robić tego po raz drugi. Twój głos nie może zostać zapisany.
Sparta od kuchni

Słoneczne popołudnie na warszawskiej Pradze. Powoli do ośrodka MOSiR przybywają zawodniczki Sparty Warszawa. Wszystkie dziewczyny czekają na swojego trenera – Teofila Czerwińskiego. To właśnie on, jak mało kto w tym kraju, zna się na pracy z młodzieżą. To właśnie Czerwiński wypatrzył Małgorzatę Glinkę-Mogentale i Katarzynę Skowrońską-Dolatę. A zapowiada, że to nie koniec jego odkryć. Ale również Czerwiński to ktoś więcej w Sparcie niż trener – to człowiek instytucja. To m.in. dzięki niemu klub złożony z samych młodych siatkarek gra na zapleczu PlusLigi Kobiet. Bo Sparta Warszawa to klub specyficzny nie tylko jak na warunki warszawskie, ale ogólnopolskie. Jak powstał klub, który składa się z samej młodzieży, dzięki czemu funkcjonuje i czemu zawdzięcza swoją grę w I lidze kobiet?



Jak założyć klub, który nie tylko będzie dobrze funkcjonował, ale również będzie odnosił sukcesy? Międzyszkolny Uczniowski Klub Sportowy „SPARTA” Warszawa powstał w 2001 roku z inicjatywy Teofila Czerwińskiego oraz wielkiego entuzjasty siatkówki Witolda Charmo. – Gdy spotykają się takie osobowości, wtedy jest we wszystkim łatwiej. Nic jak tylko działać – wspomina Hanna Polak, prezes klubu od początku jego powstania. Filozofią klubu było od początku stawianie na młode zawodniczki – bez wielkiego budżetu, bez wielkich nazwisk, ale za to z wizją i chęcią do działania.


Recepta nr 1 – Wsparcie instytucji państwowych

Ale teoria to nie to samo co praktyka - od początku klub miał spore problemy. Przede wszystkim gdzie grać i za co? Bez pieniędzy można niewiele, ale jako pierwszy na pomoc przyszedł dyrektor Szkoły Podstawowej w Warszawie przy ulicy Trockiej - Halina Łukasiewicz. To dzięki niej klub miał bezpłatne miejsce do trenowania. – Zawsze spotykaliśmy życzliwych ludzi, choć nie ukrywam, że było ciężko – to ja często byłam nie tylko prezesem klubu, ale również i kierowcą autobusu, sponsorem czy dyrektorem marketingu – mówi o swojej roli Polak. Jednak z roku na rok było coraz lepiej. Rok 2005 był przełomowym w krótkiej historii klubu. W zespole grało coraz więcej dziewczyn i trzeba było zacząć poszukiwać większej przestrzeni do rozwoju. – Z uwagi na stale zwiększającą się liczbę trenujących dziewcząt (przyczyniły się do tego m.in. sukcesy żeńskiej Reprezentacji na Mistrzostwach Europy w 2003 i 2005 roku) byliśmy zmuszeni zamienić szkolną salę gimnastyczną na wysokiej klasy obiekt komercyjny. Poszukiwania hali ograniczyliśmy do dzielnic prawobrzeżnej Warszawy z racji miejsca zamieszkania większości zawodniczek – mówi Polak. Sparta Warszawa miała szczęście, że na swojej drodze spotkała Pawła Michalca - dyrektora Dzielnicowego Ośrodka Sportu i Rekreacji Praga Północ. To dzięki jego staraniom Sparta Warszawa trenuje w jednym z najlepszych ośrodków w stolicy - przy ulicy Jagiellońskiej 7.

Sparta od kuchni

Recepta nr 2 – Warunki do trenowania

Baza sportowa jest bardzo dobrze wyposażona – basen, siłownia no i hala. Może nie jest to hala, którą można się poszczycić na najwyższym stopniu rozgrywek, ale w sam raz, aby grać w II i I lidze. Dzięki profesjonalizmowi i oddaniu ludzi klub miał już potrzebne fundamenty do odnoszenia pierwszych sukcesów. A te jak się okazuje są niemałe: 3 lata z rzędu zawodniczki Sparty zdobywały mistrzowo Polski Kadetek, awans do II ligi, trzecie miejsce w I lidze – to tylko mały wycinek z tego co udało się dziewczynom z warszawskiej Pragi osiągnąć.

Sparta od kuchni

Recepta nr 3 – Zaplecze intelektualne

Klub ze stolicy ma szczęście do ludzi – z klubem współpracują znani i uznani trenerzy Witold Roman i Teofil Czerwiński. To właśnie w tym drugim trenerze pokładano największe nadzieje. Od lat znany jest ze znakomitej współpracy z młodzieżą, to Czerwiński odkrył Małgorzatę Glinkę i Katarzynę Skowrońską-Dolatę. Liczono na jego doświadczenie i charyzmę. Jeśli dodać do tego Zygmunta Chajzera i Hannę Polak, to tworzy się ciekawa grupa osób, która potrafi zarządzać klubem. Warto przybliżyć sylwetkę Hanny Polak, bo bez niej nie było by tego klubu. Wraz z mężem prowadzi przedsiębiorstwo transportowe i dzięki ich nakładom finansowym, zawodniczki z klubu mogły bez problemu dojeżdżać na spotkania czy nawet wyjeżdżać na zgrupowania.

Sparta od kuchni

Recepta nr 4 – Odpowiednia selekcja

Dziewczyny w ciągu ostatnich kilku lat przeszły prawdziwą przemianę – poprzez granie na różnych szczeblach rozgrywek, dziewczyny zdobywają tak potrzebne doświadczenie i umiejętności. Mimo, że część z nich odchodzi do innych klubów, to sposób naboru dziewczyn do klubu od lat jest niezmienny. – My nie mamy sztabu ludzi, który jeździ i ogląda inne dziewczyny. To do nas się zgłaszają, bo rodzice i zawodniczki wiedzą, że my im zagwarantujemy konkretną szkołę siatkówki – opowiada Czerwiński. Selekcja odbywa się zawsze w ten sam sposób. Kandydatka uczestniczy w treningu i dopiero po nim oceniana jest jej przydatność do zespołu.

Klub ze stolicy ma przed sobą ciekawą przyszłość. Udało się pozyskać sponsora – Bank BPS, który zapewnia ciągłość finansową i sprawia, że zawodniczki mogą się skupić tylko na trenowaniu. Plany Hanny Polak sięgają daleko: od grania w jeszcze lepszej hali, przez zdobycie potężnych sponsorów, aż po awans do PlusLigi Kobiet. Ale przykład Sparty Warszawa powinien być wzorem dla wszystkich chcących i marzących o założeniu własnego klubu. Odpowiednie zarządzanie, grupa entuzjastów, determinacja, poświęcenie a także odrobina szczęścia – to są czynniki, bez których budowanie klubu nie może się udać.

Sparta od kuchni
Sparta od kuchni
Jasnowidz

Jest Pan znany z tego, że umie Pan znaleźć prawdziwą perełkę wśród zawodniczek klas licealnych, a nawet gimnazjalnych. Trudno jest wyszukać talent na przykład w Warszawie?

Teofil Czerwiński: Dam Panu taki przykład: w stolicy jest kilkadziesiąt różnych klubów działających przy szkołach. Za każdą zdolną dziewczyną, już nawet w wieku 12, 13 lat, chodzą skauci. Warszawskie szkoły są przesiane od A do Z przez „headhunterów”. My takiej siatki skautów nie mamy. Działamy w inny sposób.

Chętni sami się do Was zgłaszają?

Dokładnie. Przychodzi rodzic z dzieckiem i mówi do nas: nasza córka ma talent, czy może grać z wami? Chcemy, żeby wyrosła na drugą Gosię Glinkę. I co mamy wtedy robić? Oczywiście, że je testujemy.

Jasnowidz

Mówi Pan, że rodzice przychodzą często na trening z prośbą o testy. Czy da się podczas treningu ocenić przydatność osoby do zespołu?

Ba! Da się poznać przydatność już po pierwszym odbiciu piłki. Ułożenie ręki, całego ciała, koordynacja – to elementy ważne przy pierwszej obserwacji. Wiadomo, że początkujący trener może tego nie wychwycić. Jednak z biegiem lat można nauczyć się to zauważać. Nawet jeśli dziewczyna nie ma styczności z siatkówką, to może posiadać jednak pewne naturalne, wrodzone właściwości. Jeśli ktoś taki trafi na odpowiedniego trenera, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że razem odniosą sukces.

Ale młodość ma swoje prawa. Jest tyle atrakcji dookoła. Trudno jest zmobilizować nastolatkę do systematycznych, a nawet czasem ciężkich treningów?

W sporcie jest jedna jasna zasada: sukces mobilizuje. Jeśli ktoś wygrywa, robi wszystko, by było tak dalej. A to są zwykłe dziewczyny, które lubią, kiedy się o nich mówi, coś się o nich napisze czy nawet pokażą je w telewizji. Wtedy łatwiej o mobilizację i dążenie do celu. Widzą, że harówka przynosi owoce. I co najważniejsze: mogą się pokazać i wypromować do innych klubów. A to już szansa na przyszłość.

Jasnowidz

Młode zawodniczki często popadają w samouwielbienie, mówiąc kolokwialnie – „odbija im sodówka”. Czy poza talentem i warunkami fizycznymi zwraca Pan też uwagę na charakter?

Najważniejsza jest mentalność. Obserwuję, czy dziewczyna lubi siatkówkę, czy gra sprawia jej przyjemność, jak zachowuje się podczas treningu – po tym można rozpoznać, jaką zawodniczką będzie w przyszłości. Jeśli zachowuje się jak primadonna, to wiadomo, że z tego materiału nie będzie gwiazdy.

Jasnowidz

Jesteśmy na treningu Sparty Warszawa. Widzi Pan wśród tych dziewczyn młodą Małgorzatę Glinkę czy Katarzynę Skowrońską?

Ocena wyglądu to na wstępie najważniejsza sprawa. Jeśli dziewczyna jest wysoka, ale ma krótki zasięg rąk, to wiadomo, że może być z nią kiepsko. Jeżeli jednak ma długi zasięg, wowczas już na początku może grać w I lidze lub w PlusLidze. Mówimy oczywiście tylko o sylwetce. Nasze szkolenie między innymi na tym się opiera. Widzi Pan tę dziewczynę (Aleksandra Sikorska– przyp. red.)? Ona gra od dwóch lat w siatkówkę. Ale ma niesamowite warunki fizyczne. Mierzy 187 cm wzrostu. A skacze na wysokość 315 cm. W Polsce przyjęło się, że 305 cm jest już dobrze. Ona w tym momencie wyprzedza inne zawodniczki z zaplecza PlusLigi. Jeśli dodamy do tego talent – mamy przyszłą gwiazdę reprezentacji. Proszę spojrzeć na te dziewczyny. To są przyszłe reprezentantki kraju.

Oceń artykuł:
  • 2.38 z 5 gwiazdek
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Średnia ocena: 2.38
Artykuły mogą być komentowane tylko i wyłącznie przez zalogowanych użytkowników.
Jeżeli nie posiadasz konta w naszej Akademii - założ je już dziś.